Potęga testowania
Pamiętasz, że niektórzy belfrowie z czasów szkolnych regularnie przeprowadzali sprawdziany, kartkówki i testy, a inni robili to od wielkiego dzwonu, na przykład tylko dwa razy w semestrze? Wszystkich nauczycieli – niezależnie od częstotliwości ogłaszania sprawdzianów – łączyło jedno. Robili to po to, by sprawdzić Twoją wiedzę i wystawić Ci ocenę. W tej sytuacji nic dziwnego, że testy czy kartkówki kojarzą się negatywnie. Ba! Teraz to łatwo mi napisać „negatywnie”… Delikatne określenie na to, co wówczas przeżywali uczniowie. Stres, zdenerwowanie, niektórych bolały nawet brzuchy. A jeszcze gdy ktoś miał surowych rodziców, a wrócił z jedynką do domu? Szlaban, koniec wyjść, Internetu.
No dobrze, koniec tych dantejskich, być może nieco przesadzonych opisów. Ale faktem jest, że podstawowym błędem w edukacji, którą znamy, jest to, że testy służą jako narzędzie do sprawdzania wiedzy. Tymczasem one są wspaniałym sposobem uczenia się. Mam na to dowody.
Badacze Jeffrey Karpicke i Henry Roediger w 2006 r. przeprowadzili eksperyment. Miał on sprawdzić, jak studenci poradzą sobie z nauczeniem się dwóch tekstów. Jeden tekst dotyczył sympatycznie wyglądających zwierząt – tak zwanych wydr morskich. Drugi tekst dotyczył słońca.
Studenci otrzymali teksty. Najpierw wszyscy uczestnicy eksperymentu przeczytali oba materiały. Następnie – po krótkiej przerwie – część z badanych dostała możliwość powtórnego przeczytania jednego z tekstów. Natomiast druga grupa zamiast możliwości przeczytania tekstu po raz drugi musiała napisać… sprawdzian. Sprawdzian miał bardzo prostą formę, bo polegał na tym, że uczestnicy pisali tyle, ile zdołali zapamiętać z tekstu. Nie musieli przejmować się kolejnością, strukturami ortograficznymi itd.
Pozostało dowiedzieć się, która metoda jest lepsza – dwukrotne czytanie lub czytanie i sprawdzian. Można by pomyśleć, że wygra ta pierwsza. Bo przecież dano studentom więcej czasu na naukę, mogli dwa razy przeczytać materiał i lepiej zaznajomić się z jego treścią.
A jakie są fakty? Zaskakujące! Otóż kiedy badacze sprawdzili wiedzę uczestników tuż po zakończeniu całego eksperymentu, a dokładnie 5 minut po – wyniki były zbliżone. Nawet nieco lepiej wypadli studenci, którzy dwukrotnie czytali tekst. Ale kiedy po dwóch dniach i po tygodniu ponownie sprawdzono wiedzę studentów – uczestników dzieliła przepaść. Ci, którzy zamiast szansy na drugie czytanie mieli sprawdzian, poradzili sobie dużo lepiej. W ich pamięci zostało zdecydowanie więcej.¹ To i dziesiątki innych badań pokazują nie tylko, że osiągamy lepsze wyniki, jeśli na bieżąco i często się sprawdzamy, ale również zapamiętujemy materiał na dłużej. Dlatego polub testy, quizy, egzaminy, pytania kontrolne. To, co wcześniej wydawało Ci się przykrym obowiązkiem lub niepotrzebnym elementem w procesie nauczania, jest kluczem do zdobywania nowej wiedzy.
Być może w Twojej głowie zrodziło się pytanie w stylu: „jak to możliwe, że testy pomagają w nauce”. Bardzo dobre pytanie, lecz do dziś naukowcom brakuje wyjaśnienia, dlaczego tak się dzieje. Istnieją jednak solidne dowody, „że samo staranie się, aby wyciągnąć z naszej głowy informacje na potrzeby testu, powoduje, iż w przyszłości łatwiej będzie nam zrobić to samo. Dokonuje się więc tym samym fizyczne wzmocnienie naszego śladu pamięciowego”.²
Najlepiej sprawdzaj swoją wiedzę na bieżąco prostymi testami. Naprawdę prostymi! Bo okazuje się, że to wcale nie standardowe testy jednokrotnego lub wielokrotnego wyboru przynoszą najwięcej pożytku w kwestii skutecznego uczenia się (a pewnie takie właśnie testy przyszły Ci jako pierwsze do głowy). Dowiedziono, że najskuteczniej działają najprostsze formy, które sprawdzają wiedzę. Próbuj sam sobie zadawać pytania i odpowiadać na nie. Już samo układanie w głowie pytań jest formą powtórki i usystematyzowania materiału. Inny sposób? Napisz na kartce słowo-klucz i dopisuj wszystko, co wiesz na dany temat. Siła tkwi w prostocie. Celem jest to, że gdy każdorazowo próbujesz przypomnieć sobie odpowiedź i gdy rozwijasz dany wątek, wzmacniasz połączenia w mózgu i silnie utrwalasz wiedzę. Dzięki temu zapamiętasz materiał na dłużej.
Dobrą praktyką może też być zaczęcie nauki od testu. W ten sposób zanim zaczniesz, zaciekawisz się pytaniami, a próbując odpowiadać wytężysz swój mózg. Testy dają błyskawiczną informację zwrotną, więc szybko poznasz poprawne odpowiedzi. Znając je, później zbudujesz pełen kontekst i pogłębisz swoją wiedzę.
Poza tym kiedy wykonujesz testy po nauce, jak na dłoni widzisz, gdzie są Twoje mocne, a gdzie słabe strony. Masz czarno na białym, że zagadnienie X opanowałeś do perfekcji, a wątek Y należy jeszcze dopracować. W tym miejscu przypominają mi się studia i ustny egzamin z literatury współczesnej. Dostaliśmy od wykładowcy listę zagadnień. Każdy student wchodził do sali, losował trzy pytania i odpowiadał. Egzamin do łatwych nie należał, materiału do opanowania było dużo. Nic więc dziwnego, że korytarz prowadzący do sali egzaminacyjnej aż kipiał od emocji. Studenci nerwowo wertowali notatki, wymieniali się wiedzą. Wśród nich była studentka Monika, zdolna, zawsze solidnie przygotowana. Jednak w trakcie między koleżeńskiej wymiany informacji o stanie wiedzy studentka Monika uświadomiła sobie, że podczas nauki zupełnie pominęła wątek działalności Czesława Miłosza w Stanach Zjednoczonych tuż po II wojnie światowej. Oczy Moniki robiły się z coraz większe, gdy słuchała naszych wyjaśnień, że przecież po 1945 r. Miłosz pracował w dyplomacji, początkowo w konsulacie polskim w Nowym Jorku, następnie na stanowisku attaché kulturalnego PRL w Waszyngtonie i jako I sekretarz Ambasady RP w Paryżu. A gdy na Boże Narodzenie w 1950 r. przyjechał do Warszawy, odebrano mu paszport. Dopiero gdy go odzyskał, wrócił do Paryża i wystąpił do władz francuskich o azyl polityczny.
– „Na stanowisku attaché kulturalnego? Że co?” – Monika nie potrafiła uwierzyć, że takie ma braki. Szybko przeczytała notatki na ten temat, powtórzyła na głos najważniejsze informacje i… liczyła na to, że na egzaminie nie wylosuje pytania o działalności Miłosza po 1945 r. Oczywiście wylosowała… Z sali wyszła jednak szczęśliwa, bo okazało się, że na to pytanie odpowiedziała najlepiej. Mało tego – Monika do dziś pamięta, czego uczyła się przed salą o Miłoszu.
W tej metodzie niezwykle ważne jest popełnianie błędów. Jeżeli popełnisz błąd, ale znajdziesz poprawną odpowiedź – zapamiętujesz ją i się uczysz. Podobnie jest w życiu. Uczymy się na własnych błędach. Gdy już raz popełnimy błąd, staramy się więcej go nie powtórzyć.
Prosty test jest najlepszy. Zadawaj sobie podstawowe pytania i sam na nie odpowiadaj.
Sprawdź swoją wiedzę, zanim rozpoczniesz naukę. Być może masz już podstawy, które warto wykorzystać i rozwinąć. Dzięki temu dowiesz się też, na jakie zagadnienia i problemy zwrócić szczególną uwagę, bo Twoja wiedza w ich zakresie jest najmniejsza.
Przekuj porażkę w sukces. Człowiek uczy się na błędach. Jeśli źle odpowiedziałeś, poszukaj właściwej odpowiedzi. Zapamiętasz ją na długo.